Image default
Felietony

Komfort podróży nasz i współpasażerów

1. Jedzenie o silnym aromacie – istna plaga. Często podróżując mam wrażenie, że ludzie tylko czekają na to by pojazd ruszył i można było rozpocząć stołowanie się. W nawiązaniu do tego, przypomniał mi się tekst Wojciecha Andrzejewskiego, który jest na co dzień dziennikarzem technologicznym, a prywatnie prowadzi bloga The Wapress. Napisał on wpis pod tytułem Wielkie Żarcie. Opisał on tam swoje przygody podczas podróży z Gdańska do Łodzi. Pisze on w sposób satyryczny, ale doskonale oddaje to, co i ja zaraz napiszę. Na początku cytat z jego tekstu.

…Moje lewe ucho wyłapuje szelest dochodzący od współpasażerów. Są nimi dwudziestolatek z babcią. Banan pierwszego sortu, w jednej ręce trzyma tablet, w drugiej smartfona. „Oba ma…”
Z bananem podróżuje babcia. Współwinna mordu na kulturze osobistej swojego wnusia.
Zwróciłem na nich uwagę tuż przed wejściem, bo wnosili na pokład dużą torbę w ramach bagażu podręcznego. Żartowałem w myślach: „Bomba”. Niewiele się pomyliłem. Była to bomba kaloryczna.

W życiu widywałem różnych ciekawych ludzi. Tych nie zapomnę długo, bo większość moich zmysłów pobudzili w pierwszych minutach podróży, kiedy usłyszałem: – No, to jemy!
Na pierwszy ogień poszły jajka. Gotowane. Smród błyskawicznie rozległ się po całym busie. Baba z wąsem, która wpierw pomyliła luk bagażowy z wejściem do autokaru, a teraz dzielnie broniła ubikacji, moglaby spokojnie nazwać ją perfumerią. Jajek było osiem. Po cztery na łeb. Banan pożerając jajka operował umaślonymi paluchami po tablecie. Później w trzewia poszły kanapki – wielkie buły z czosnkowym sosem. Też osiem. W przerwach między bułami, kabanosy, orzeszki, cztery paczki ciastek i inne słodycze. Wszystko zapijane wodą mineralną, bo „cola” jest niezdrowa. Między bułami i resztą wyrobów przemysłu spożywczego – rozmowy. Nielimitowane. Do wszystkich sieci. O niczym. I gdzie tam, szeptem, bo nie wypada. Na cały regulator! O studiach banana, bo banan na mądrego buca musi wyrosnąć. Takiego, jak babcia….

Ten cytat mógłby wystarczyć do zobrazowania wpisu, ale niestety temat jest głębszy. Wielu z nas podczas podróży miało możliwość uczestniczenia w nieco przymuszonych biesiadach, gdzie królowały jajka i kiełbasy swojskie z dużą ilością czosnku. Nasze podniebienia czasem potrafią być wybredniejsze – kiedyś w pociągu miałem okazję jechać z miłośnikiem serów długo dojrzewających. Nie byle jakich, bo tych ostrych. No cóż, lubię dobrze zjeść, ale kilkuletniego tyrolskiego sera nie spodziewałem się w pociągu TLK w klasie drugiej. Udało się przetrwać tę drogę, ale tylko dzięki temu, że miałem katar, inaczej mogło być kiepsko. Często się zdarza, że jak tylko wsiadamy do autobusu lub pociągu odpalamy to, co mamy ze sobą. Chipsy, jajka, kiełbasy, wędliny, a powietrze w ciasnym pojeździe zaczyna robić się gęste od aromatów. Taki mix nawet najwspanialszych aspektów kulinarnych jest nie do zniesienia. Rozumiem, że przed wyjściem nie jemy, bo nie mamy czasu, albo co gorsze, jedzenie w pojeździe komunikacji zbiorowej sprawia nam przyjemność. Muszę jednak Was zmartwić, że jedzenie w autobusach, pociągach może być dla zdrowia niebezpieczne. Pamiętajcie, że pojazd jest sprzątany po dojechaniu do bazy czy przystanku końcowego. Pomiędzy tymi okresami przez pojazd przewija się wiele osób. Mógłbym opisać szczegółowo co mogły robić, ale pozostawię Wam to, drodzy czytelnicy, Waszej wyobraźni. Tak naprawdę nie wiemy, czy na fotelu obok, gdzie kładziemy kanapkę, nie siedziała osoba chora. Widzę oczyma wyobraźni Waszą reakcję – jak to? A no tak to – jak o tyle w Polskim Busie są siedzenia skórzane, które łatwo zdezynfekować i wyczyścić, to u innych przewoźników fotele są materiałowe, które się odkurza, a pierze po iluś tam przebiegach. Idziemy dalej – stoliki są czyszczone za każdym razem, ale ile razy zdarzyło się nam jechać przeziębionym? Mnie kilka razy, staram się nie kichać i nie kaszleć, a przynajmniej zawsze zatykać usta, ale czasem niestety się zdarzy, że nie trafi się i zarazki lecą dalej. Przepraszam, ale czasem człowiek musi jechać i nie ma zmiłuj, czego nienawidzę, ale zwykle to w podróżach powrotnych do domu jestem przeziębiony.

Co robić, gdy jedziemy w daleką drogę i nie chcemy narażać się na zarazki?

Po pierwsze, higiena! Zawsze staram się mieć ze sobą taki zestaw:

  • Plastry opatrunkowe
  • Żel antybakteryjny
  • Chusteczki antybakteryjne
  • Nakładka na deskę sedesową
  • Chusteczki alkoholowe do mycia okularów

Dzięki takiemu małemu zestawowi w plecaku mam pewność, że mogę bezpiecznie skorzystać z toalety, umyć ręce w czasie podróży czy przetrzeć i odkazić stolik, na którym położę jedzenie. Jadąc w podróż do 3-4 godzin nie potrzebujemy jeść, chyba że jesteśmy chorzy, np. na cukrzycę. Taki czas nawet ja, osoba z dużą nadwagą, jest wstanie wytrzymać. Gorzej jest z małymi dziećmi, ale matki wiedzą o tym i to jest wyjątek, jak i chorzy. Jeśli nasz podróż będzie dłuższa to zróbmy sobie kanapki. Te kupne na dworcu najczęściej są wzmacniane konserwantami i innymi polepszaczami i do tego potrafią „pachnieć”, czego chcemy uniknąć, by nie psuć sobie i innym komfortu podróży. Robiąc sobie kanapki używajmy składników neutralnych aromatycznie. Unikajmy wszelakiego rodzaju kiszonek, warzyw konserwowych, mocno wędzonych wędlin, kiełbas, serów długo dojrzewających, jajek na twardo. Nie jedzmy sałatek zawierających jajka (sałatka jajeczna jest absolutnie zakazana). Wchodzenie do pojazdu z fast foodem też nie jest dobrym pomysłem, ponieważ zapach jest silny i specyficzny, a nie wszyscy mogą być fanami kebaba, kurczaka w panierce lub frytek na starym tłuszczu. Chipsy i paluszki są też jednym z tych pokarmów, które mogą sprawić kłopot w postaci zapachów, ale i dźwięków. Szeleszczące torebki i głośne chrupanie mogą zdenerwować, szczególnie w nocy. Starajmy się pasażerowi nad uchem nie mlaskać. Nie musi wiedzieć jak wam smakuje to, co aktualnie jecie.

Tak sobie teraz myślę, że jakbym chciał komuś uprzykrzyć podróż, to zabrałbym ze sobą kiszoną na ostro kapustę kimchi. Jej aromat potrafi powalić z nóg. Czasem mam ochotę wziąć ją tylko po to, by odpłacić za inne aromaty. Ale to tylko rozważania złośliwego trolla, nic takiego się nie zdarzy! 😉

Na następnej stronie zajmiemy się alkoholem.

Zapraszam na trzecią stronę

Podobne Wpisy

Czas pracy i bezpieczeństwo pasażera…

DJ Czas

Mars – 5 rzeczy które…

DJ Czas

PKS Częstochowa – co się dzieje?

DJ Czas