czyli miejsce w Krakowie, które należy odwiedzić. Zapraszam do poznania najnowszego Ramen Baru w Krakowie…
Kilka tygodni temu w małym lokaliku przy ulicy Dajwór 19 na Starym Kazimierzu w Krakowie, swoje drzwi otworzył maleńki Ramen Bar, ale zanim o nim Wam napiszę, powiem kilka słów o przesympatycznej właścicielce.
Lokalik ten otwarła pani Dominika, znana Wam z tego wpisu -> Gdzie zjeść w Krakowie – Kanton Dim Sum. To ona stoi za sukcesem tych pierożków. Piszę o tym nie przypadkowo, bo jestem pełen podziwu dla niej, gdyż nie poznałem jeszcze osoby, która będąc wegetarianką, tak doskonale przyprawiała potrawy mięsne. Choć sama nie jada produktów mięsnych, to potrafi wyczarować potrawy, które zapadają w pamięć. Pierwsze jej próby z ramenem robiła właśnie jeszcze w Kanton Dim Sum. Pewnego pięknego popołudnia siedząc nad kolejnym wpisem na stronę oraz sprawdzając najnowsze promocje na moim prywatnym profilu facebookowym, pojawiła się informacja, że powstaje ramen bar. Z wielką ciekawością zacząłem śledzić informacje o tym wydarzeniu. Pani Dominika potrzebowała czegoś nowego i postanowiła zmienić otoczenie, więc opuściła Kanton Dim Sum i ruszyła z podbojem Krakowskiego rynku gastronomicznego z nowym pomysłem. Tak pokrótce można opisać powstanie lokalu i jednego z pierwszych ramen barów w Krakowie. Poznajcie więc.
Ramen People
No to zaczynamy.
Idąc ulicą Dajwór, dojdziemy do kamienicy o numerze 19. To tutaj w nieco zaniedbanym otoczeniu znajdziemy mały lokalik.
Jak widzicie, nie wygląda on zachęcająco, a powiedziałbym, wręcz woła, uciekaj, gdzie pieprz rośnie.
Przyznam się Wam, że większość ludzi, tak jak ja kiedyś bym przeszedł obok i nie zastanawiał się, czy tam wchodzić, ale z wiekiem i moim doświadczeniem kulinarnym (albo po prostu mam szczęście) w takich lokalach odkrywam naprawdę smaczne rzeczy. Kiedyś tutaj mieścił się lokal z kiełbaskami coś w stylu curry wurst, ale nie wytrzymał konkurencji i nie bardzo się mu wiodło. Jak to w brutalnym świecie wypada, jedni tracą, by zyskać mogli inni i tak w tym miejscu zagościł Ramen People.
Wejdźmy do środka.
Na zdjęciu mamy praktycznie cały lokal, dlaczego prawie, bo po prawej stronie na wprost wejścia jest jeszcze półka z dwoma miejscami do siedzenia.
Zobaczmy, jak wygląda kuchnia.
Tak samo, jak lokal kuchnia jest nie wielka, a w niej ciągle bulgocze ramen w kotłach. Te trzy miłe panie przez cały czas starają się zaspokoić głód wszystkich przybyłych ramenożerców i ludzi, którzy chcą spróbować czegoś nowego. To, co na zdjęciu widzicie po lewej stronie to słoiki z kiszonkami. W tyle jest kuchnia, na której gotuje się cały czas bulion ramenu i dodatki po lewej jest miejsce do przygotowania. To tyle z technikaliów. prawej stronie na drzwiach do zaplecza jest menu.
Tak wygląda cały lokal. Jest naprawdę malutki, bardzo kameralny, ale za to od samego początku z atmosferą. Zobaczmy, co dobrego podają w tym lokalu.
Gyunku Ramen
to jeden z 4 rodzai ramenów, które można zjeść w Ramen People, poza nim mamy jeszcze jeden mięsny, jeden z owocami morza i wegański. Ja jestem wielkim fanem szarpanej wołowiny (ogólnie uwielbiam mięso wołowe) więc mój wybór był tylko jeden. Do tego przyznam się Wam do kolejnej mojej słabości to kiszonki, uwielbiam wszelakie kiszonki, a już robione w stylu Kim Chi (kiszenie na ostro w koreański sposób) to już mnie macie. Zamówiłem więc ramen Gyunku oraz zestaw miks kiszonek.
Smaku niestety nie da się przekazać za pomocą zdjęć, ale spróbuję Wam go opisać.
Gyunku Ramen, który wylądował przede mną, był zrobiony na delikatnym w smaku wywarze długo gotowanym na kościach wołowo-wieprzowych. Dzięki temu ramen nabiera wielu właściwości smakowych oraz co może być dla Was zaskoczeniem zdrowotnych, gdyż kości długo gotowane zamieniają się w kolagen, a to, jak wiemy, pomaga na wiele dolegliwości.
Mój ramen składał się z:
- wywaru długo gotowanego na wolnym ogniu,
- makaronu tutaj mamy do wyboru ramenowy cienki makaron lub gruby udon,
- jajko marynowane,
- przesmażonej na oleju z palonego czosnku kapuście,
- marynowane pędy z młodego bambusa,
- dymkę,
- por,
- i prażony sezam,
- liść glonu nori.
I jeszcze jedno przy zamówieniu pada pytanie o stopień ostrości. Ja wybrałem średnio ostry.
Jadłem wiele ramenów w ostatnim czasie i powiem Wam wszystkie, jakie jadłem porównywałem ze wzorcem ramenów robionych w Polsce z Yetztu w Poznaniu. Tak, jeśli chodzi o mnie to w Poznaniu jadłem najlepszy ramen w życiu. Dziś mogę z czystym sumieniem i z ręką na sercu powiedzieć. Yetztu ma naprawdę mocną konkurencję i nie muszę już jechać do Poznania na dobry Ramen. Pani Dominiko wielkie, ale to wielkie dzięki i szacunek dla Pani za to, co jadłem. Mam teraz dwa stacjonarne miejsca i jednego food trucka gdzie mogę Was w ciemno wysłać na ramen. Ok, ale wróćmy do Ramen People.
Delikatny średnio ostry smak doskonale kontrastował z szarpaną wołowiną. Wołowina dawała lekki słodkawy posmak, do tego jajko marynowane z żółtkiem na miękko (uwaga jest bardzo delikatne i ciężko je pałeczkami chwycić) powodowało, że ta ambrozja delikatnie łechtała podniebienie, by pod koniec dać lekkiego kopniaka z ostrości. Sytuacja ta powtarza się przez długi czas, gdyż porcja, jaką dostajemy, jest naprawdę spora. W tym miejscu muszę Wam powiedzieć, że mam już wypracowany rytuał pożerania ramenu. Biorę w ręce pałeczki i wyjadam składniki. I teraz powiem Wam w rosole, makaron szybko pozbywa się wywaru, a w ramenie każdy składnik jest otoczony powłoką z wywaru. Każdy kolejny kęs powoduje, że nasze kubki smakowe, odkrywają coraz to nowsze nuty smakowe. I teraz muszę powiedzieć, warto tutaj dobrać kiszonki. Dlaczego?
Dlatego, że są doskonałym dodatkiem do ramenu. Zobaczmy, co ukisiła ekipa Ramen People.
Mój faworyt i najbardziej mi smakował…
To biała rzodkiew Dajkon, to te paski po lewej stronie w miseczce.
Te długie paluszki wyglądające jak frytki mają naprawdę fantastyczny smak i powodują razem z wywarem eksplozję smaków na naszym podniebieniu. W miseczce, w której jest kiszona biała rzepa, są jeszcze kapusta kim chi, tutaj muszę być szczery, nie podeszła mi smakowo (zrobiona na sposób wegetariański ma zupełnie inny smak niż tradycyjnie robiona), ale to że mi nie smakowała, to nie znaczy, że Wam nie posmakuje, ja jestem niestety skażony innym rodzajem kim chi, ale muszę przyznać, dała się zjeść. Poniżej w miseczce były jeszcze kiszone grzyby shitake. Smaczne, ale nie podbiły mojego serca. W kolejnej miseczce wylądowały ogórki kiszone na sposób kim chi oraz kiełki.
Powiem Wam, że o takie ogórki moja pradziadowie walczyli, a babcie doskonaliły się w kiszeniu. Uwielbiam kiszone na ostro ogórki. Tak samo, jak kiszona rzepa, tak i ogórki stały się moim faworytem.
Delikatny kwaśno ostry smak prawie jak w młodych ogórkach małosolnych, wzmaga z każdym kęsem apetyt i pobudza żołądek do produkcji soków trawiennych. Powiem szczerze, że przy ramenie mógłbym sobie siąść przy tym wielkim słoju i siłą by trzeba było go ode mnie zabrać no, chyba że bym wyjadł do dna te ogórki czy rzepę. Na zdjęciu obok ogórków są także kiełki i są bardzo smaczne. Ciekawie smakują, jestem przyzwyczajony do ich smaku z puszki i czasem świeżych jak mi się uda zakupić, ale te mają tak samo, jak pozostałem kiszonki lekko ostro kwaśny smak i dają podczas jedzenia takiego delikatnego odświeżającego kopa. Polecam je Wam.
W ostatniej miseczce była fermentowana fasola natto.
Fasola ta jest naprawdę zdrowa. Fasola ta zawiera mnóstwo protein, białka, oraz jest, pełna witamin między innymi zawiera olbrzymią dawkę witaminy K, oraz C zawiera także sporą dawkę magnezu i żelaza. Pomaga w trawieniu, ale jej konsystencja może człowieka odrzucić, ale warto się przełamać i spróbować. Ja bardzo lubię fasolę natto, ale w połączeniu z ramenem nie bardzo mi pasuje. Ok to by było na tyle, pamiętajmy że kiszonki nie są związane z samym ramenem, ale warto je zamówić jako dodatek do niego.
Podsumowanie
Ramen People to jest coś, na co czekał Kraków i ja. Powiem szczerze, mam trzy rameny, które mogę jeść i ciągle mi będzie ich mało. Pierwszy to Poznański Yetztu opisany tutaj -> Yetztu Ramen Bar, drugi to food truck Akita opisany tutaj -> Akita Ramen Food Truck, i od niedawna opisywany Ramen People.
Każdy ze wspomnianych lokali ma swój specyficzny smak, ale mają jedną wspólną cechę, ich rameny są robione z pasją i z sercem, a nie są modnym dodatkiem w menu. Ja zakochałem się w tej potrawie już lata temu. Cierpiała dusza moja, bo nie daleko mojego miejsca zamieszkania, nie było gdzie zjeść, teraz mam w końcu swoje miejsce nie daleko mnie, gdzie będę zaglądał. Na pewno spróbuję wszystkich odmian przygotowanych przez ekipę Ramen People, a na naszym fan page zobaczycie ich zdjęcia. Pani Dominice dziękuję za ten lokal oraz gratuluję kolejnego sukcesu.
Mój następny zestaw będzie wyglądał następująco:
- ramen,
- dajkon,
- ogórki,
- kim chi kiełki.
Ja udaję się teraz opróżnić resztki, które przetrwały w lodówce podczas pisania tego wpisu, zjadłem wszystko, co miałem w lodówce, więc możecie być pewni, że idąc do Ramen People, wyjdziecie najedzeni oraz nie zawiedziecie swoich kubków smakowych.
Jeśli chcecie być na bieżąco, zapraszam do polubienia fan page Ramen People.
Polecam Waszej uwadze Ramen People i smacznego
Stanisław | Okazje Podróżnika.
Zdjęcia wykonane za pomocą:
- Panasonic Lumix GH3
- Samsung Galaxy S8+