16 Lipca wybrałem się do Warszawy, środkiem transportu był Polski Bus a celem przeprowadzenie dwóch wywiadów. Dzisiaj przedstawiam Wam Drodzy Czytelnicy pierwszy z nich. Wywiad ze znaną podróżniczką Panią Elżbietą Dzikowską przy okazji organizowanych przez National Geographic Traveler spotkań pod nazwą Planeta Travelera. Mam nadzieję, że będę obecny także podczas kolejnych wydarzeń z tego cyklu i również uda mi się przygotować dla Was równie ciekawy materiał. Czuję, że to dopiero początek całej serii wywiadów na łamach naszego serwisu. A teraz nie przedłużając zapraszam do lektury.
Jak zmieniło się podróżowanie na przestrzeni lat?
Dawniej świat był zamknięty dla większości a teraz się otworzył, więc każdy może podróżować, jeżeli ma czas i pieniądze, dawniej to nie wystarczało, trzeba też było mieć paszport, trudny dostęp do zdobycia tak zwanych dewiz więc podróżowało bardzo niewiele osób. Dlatego nasz program ‘Pieprz i Wanilia’ który prowadziliśmy przez prawie 20 lat z Tonym Halikiem był takim otwarciem na świat, był oknem na świat. Myślę że dlatego do dzisiaj ludzie mnie tak życzliwie wspominają bo im ten świat ze swoim mężem przybliżyłam.
Jak obecnie, kiedy świat jest tak otwarty i dla każdego dostępny, wynosić z podróży coś więcej niż przeciętny turysta.
Ja jeszcze nie jeżdżę na odpoczynek, na plażę, tak jak mówię pod zakurzoną palmą żeby się opalać. Jeszcze chciałabym codziennie poznać coś nowego, coś innego zobaczyć, więc moje podróże mają charakter poznawczy przede wszystkim. Ja podróżuję na wyprawy objazdowe, im dalej tym lepiej, chociaż też i w pobliżu bo w naszym pięknym kraju można znaleźć wiele ciekawych rzeczy i to swoim czytelnikom, czytelnikom Grochu i Kapusty najserdeczniej polecam.
Wspomniała Pani o Polsce, najdalsze zakątki tego świata jest zdecydowanie prościej pokazać w fascynujący sposób, niż to co mamy gdzieś tutaj za płotem, a Polska też jest pięknym krajem.
No właśnie, w Polsce mamy bardzo wiele ciekawych miejsc, ciekawych tras. Każdy powinien odbyć pielgrzymkę Szlakiem Piastowskim, bo to są nasze korzenie a przy tym jakże fascynujące, od Gniezna przez Strzelno, Mogilno, wcześniej Biskupin, Trzemeszno, Płock, Czerwińsk. Naprawdę jest co poznawać. Są przepiękne góry, ja zawsze mówię, że najpiękniejsze to Bieszczady i mam serce podzielone bo z jednej strony chciałabym żeby jak najwięcej ludzi je zobaczyło a z drugiej boje się że je zadepczą. Jest przepiękny szlak tatarski, bardzo ciekawy na Podlasiu, gdzie zachowały się jeszcze stare meczety w Bohonikach, Kruszynianach, gdzie można zjeść w tatarskiej jurcie wyjątkowo smaczne, egzotyczne potrawy. Polecałabym też Biebrzę, zwłaszcza z lotu ptaka, a można się tam przelecieć balonem i obserwować zwierzęta a na przednówku ptaki. Przyjeżdża tam mnóstwo ludzi z całego świata, Polaków najmniej, bardzo serdecznie zachęcam. A Dolny Śląsk, tam jest więcej pałaców i zamków niż nad Loarą. Naprawdę Polska jest wspaniałym krajem. A co mnie najbardziej zachwyca? To cerkiewki, kościoły drewniane, takich nigdzie nie ma. Ze starymi gotyckimi jeszcze później renesansowymi i barokowymi polichromiami. Czy słyszeliście kiedyś o kościółku drewnianym w Klempsku, nie wiecie nawet gdzie to jest, bo nikt nie wie. To jedna z pereł ziemi lubuskiej. Jeden z najpiękniejszych tego typu kościołów w Europie. A Powroźnik, a Małujowice na Opolszczyźnie zwane śląską sykstyną, piękna gotycka polichromia. Trzeba poznawać swój kraj najpierw, choć świat też nas fascynuje i wzywa.
Jakie elektroniczne gadżety zabiera Pani ze sobą gdy podróżuje Pani daleko?
Do niedawna nie zabierałam żadnych, ponieważ podróżowałam w czasach gdy nie było takiej podręcznej elektroniki. Ale teraz zabieram ze sobą komórkę, jak się da to z niej korzystam chociaż najczęściej wyłączam, bo znajduję się w innych obszarach. Zabieram też oczywiście aparat fotograficzny, to moja wielka pasja, bez tego obejść się już nie potrafię. Robię zdjęcia dokumentalne, ale także zdjęcia które nazywają malowaniem obiektywem, takie małe fragmenty natury przeskalowuję do dużych formatów, one stają się abstrakcją, pozostając jednocześnie realne i zaświadczając że abstrakcji nie ma, że wszystkie kierunki sztuki wywodzą się z natury. Na Stadionie Narodowym miałam jakieś 3 miesiące temu wystawę ‘Polska z nieba’ gdzie można było zobaczyć owoce mojej fascynacji zdjęciami makro.
Wróćmy jeszcze na chwilę do telefonu, telefon to jest obecnie gwarancja bezpieczeństwa?
Nie zastanawiam się nad tym, pewnie tak, ale tyle lat podróżowałam bez tej gwarancji i nic mi się nie stało, ja się po prostu nie boję takich wyzwań.
Jak to wyglądało przed erą telefonów komórkowych? Pani wyruszała w podróż w nieznane.
Podróżowałam bardzo wiele lat sama, pracowałam w redakcji magazynu Kontynenty, podróżowałam głównie po Ameryce Łacińskiej, lokalnymi środkami transportu, chociaż czasami zdarzały mi się samoloty. Na przykład w Kolumbii można było kupić bilet za 50 dolarów – Poznaj Kolumbię który pozwalał być na każdym lotnisku jeden raz, dzięki temu Kolumbię bardzo dobrze poznałam. Ale warunki były zupełnie inne niż teraz, to były kwoty dzisiaj uznawane za śmieszne, moja pierwsza wyprawa na 3 miesiące do Meksyku, miałam 180 dolarów i dałam sobie radę ale nie narzekało się. Bo to że można było zobaczyć ten świat, poznać te fascynujące kultury, a ja jako historyk sztuki przecież, byłam urzeczona i tym co przedkolumbijskie ale także tym co współczesne. Ja jestem też krytykiem sztuki, należę do światowego stowarzyszenia krytyków sztuki i to co jest w procesie, ta sztuka nowoczesna też mnie fascynuje. Myślę, że byłam w ogóle jedną z pierwszych osób które tę sztukę współczesną Ameryki Łacińskiej przyswajały, przybliżały polskiemu czytelnikowi.
A skąd się wiedziało o takich okazjach jak pakiet biletów lotniczych na każde lotnisko w Kolumbii?
Kiedy ja jeździłam po świecie to wspierali mnie na ogół dyplomaci, my nie mieliśmy pieniędzy na hotele, więc ja w tej Kolumbii mieszkałam w rezydencji, choć to dużo powiedziane, bo on mieszkał po prostu z rodziną w hotelu, naszego konsula, nieżyjącego już niestety Pana Witolda Bej-Bełkowskiego i to on mi powiedział, ułatwiał mi kontakty, wszyscy mi pomagali. Był to wtedy inny świat, biedny ale taki może życzliwszy.
Czy ludzie byli wtedy bliżej siebie? Kiedy poczta pantoflowa decydowała o powodzeniu wyprawy?
Tak mi się wydaje, chociaż teraz ja też nie narzekam, żeby ludzie byli ode mnie oddaleni, czuję ich życzliwość, może to właśnie dzięki tym programom ‘Pieprz i Wanilia’ chociaż chciałabym żeby i ‘Groch i Kapusta’ się do tego przyczyniały. Jestem wydaje mi się osoba dosyć kontaktową, otwartą, życzliwą i z tym samym się spotykam. Lubię ludzi.
Wtedy to wystarczało? Dzisiaj też to wystarcza?
Nie wiem, dzisiaj ja inaczej podróżuję, wtedy było trudniej bo musiałam liczyć tylko na siebie, podróżowałam sama, potem z mężem przez wiele lat a teraz to zupełnie jest inaczej, mam więcej pieniędzy, nikt mnie nie sponsoruje więc muszę na te wyprawy sama zarobić ale nie są to już takie skrajne warunki jakie były niegdyś, podróżuję z przyjaciółmi którzy mi pomagają. Moje rusztowanie czyli kręgosłup nie jest już najlepsze więc noszą za mną bagaże, statyw jeżeli robię zdjęcia przystawiają. Tutaj jest zupełnie inaczej, poza tym mam inną świadomość, czego innego oczekuję, dawniej to było wszystko olśnieniem a teraz już ja podróżuję wybiórczo, docelowo.
Czy jest taka przygoda której nie da się już w XXI wieku przeżyć?
Nie wiem, najważniejsze są takie przygody których się doświadcza psychicznie a nie fizycznie. Już tego oszołomienia teraz nie ma, telewizja nam bardzo ten świat przybliża, różne programy, różne wystawy, więc myślę że jeszcze miałam szansę bardziej aniżeli dzisiaj zachwycić się tym światem, oszołomić się nim, byłam bardzo szczęśliwa. Cokolwiek mi dawało szczęście.
Jedna rzecz która Panią zupełnie olśniła?
Co mnie najbardziej olśniło? Co tak pamiętam, że nigdy nie zapomnę? Zorza w Mongolii, to cudowny kraj, step, jurty, zbliża się wieczór, czarna chmura, czarne niebo a pod tym jasność, taka niebiańska jasność i ta jasność rozkłada się na tą całą przestrzeń. Sfotografowałam to na szczęście i wydałam taki album o Mongolii i to zdjęcie, aczkolwiek nie tak jak w naturze – to nie sposób oddać, otwiera właśnie ten album. To coś takiego skromnego, oczywiście mogłabym mówić, że nigdy nie zapomnę wyprawy odkrywczej do Vilcabamby, ostatniej stolicy Inków bo byłam pierwszą polką która tam dotarła, nie zapomnę posągów na Wyspie Wielkanocnej kiedy pierwszy raz się tam zjawiłam, ani tych żółwi 200-300 letnich na Galapagos, nie zapomnę to prawda, ale ja już to widziałam, to wtedy było najpiękniejsze, niemniej jednak jestem przekonana, że to co mnie czeka będzie jeszcze ciekawsze i jeszcze piękniejsze.
Bardzo dziękuję.
Serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Burda Książki, za możliwość przeprowadzenia wywiadu.
Pozdrawiam, Michał Turecki – Okazje Podróżnika