Dziś kolejny wpis o jedzeniu w podróży, tym razem Poznań. Przy okazji targów Tour Salon spędziłem kilka dni w tym ciekawym mieście. Zapraszam do lektury o tym, co można zjeść a co unikać w Poznaniu…
Poznań to bardzo ciekawe miasto o bogatej historii. Ma jednak swoje wady, o czym Wam napiszę we wpisie One day in Poznań oraz weekend in Poznań, ale można je zniwelować, o tym, jak też będzie. Stolica Wielopolski od dziesięcioleci jest także uznawaną za targową stolicą polski i tutaj z różnymi sukcesami działają już blisko 100 lat. Ten widok przywitał już wielu gości w tym mnie już kilka razy.

Poznań to nie tylko targi, ale przede wszystkim bardzo ciekawa starówka z zabytkowymi kamienicami i pięknym kolorowym rynkiem. Największą atrakcją tego rynku jest ratusz, a na nim trykające się Poznańskie Koziołki. Tak jak Kraków ma wierzę Mariacka i hejnał, tak Poznań ma wierzę ratuszową i trykające się koziołki.

Więcej o tym wszystkim będzie we wspomnianych wpisach. Ja teraz skupie się na tym, co można zjeść w tym mieście. Znaczy, co próbowałem i mogę Wam polecić lub nie…
Zacznijmy od tego, że w pensjonacie City Center House Elephant, w jakim mieszkałem, codziennie serwowano mi wyborne śniadania i samo to w sobie stawiało wysoką poprzeczkę na resztę dnia, a z tym potem było różnie. Wpis podzieliłem na dwie kategorie:
- na miejscu
- na wynos
I tak w kategorii na miejscu zalazły się takie lokale
- Meta Disco
- Yetztu
- PyraBar
W kategorii na wynos dwa lokale
- China House and Sushi Bar
- Tuk Tuk
Tak wiem, lubię kuchnie azjatycka, ale też nie pogardzę dobrą kuchnią polską. No dobra zaczynamy…
Spis Treści: