Tego wpisu nie powinno być, nie tak miało być, nie tak wszystko się miało potoczyć.
Żegnaj Przyjacielu
Pamiętam, jak się poznaliśmy. Pamiętam twoją minę i „Korzona” jak zobaczyłeś, co się stało z kuchenką na jednej z łodzi. Potem zaczęło się wraz z Rafałem i ekipą pokazałeś mi, co to są Mazury.
Codzienna obsługa łodzi, wydawanie ich klientom, pływanie z nimi, a po pracy spotkanie ze znajomymi. Dzięki tobie poznałem fajną ekipę pasjonatów pływania, a Mazury zagościły w moim sercu. Pamiętam, jak z dumą opowiadałeś o swojej córce.
Norbi kurcze pamiętasz, jak wydawaliśmy łódź pewnej grupie, która od samego początku dała nam w kość. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i nagle w środku nocy jechaliśmy do Mikołajek po mazurskich szosach z Giżycka, bo im się coś popsuło. Do dziś nie zapomnę, że wzywali nas po to, by przełożyć fotel ze sterówki i zaprogramować telewizor, bo w Mikołajkach inny nadajnik był i trzeba było wyszukać na nowo. W drodze powrotnej wiedzieliśmy, że goście jeszcze nie raz nam zalezą za skórę i tak było. Jednak ty nawet zły i zmęczony potrafiłeś się uśmiechać. Zazdrościłem ci twojej otwartości do ludzi. Nie było rzeczy, której Norbi by nie załatwił. Wszystko było na czas i funkcjonowało, poza twoim zdrowiem. Widząc cie ostatni raz, pamiętam, że wtedy już coś się działo. Miałeś wyzdrowieć, mieliśmy się zobaczyć, ale zawsze coś, zawsze to przeklęte coś.
A pamiętasz, jak wszedłeś kiedyś do biura, kiedy wszystkie łodzie wypłynęły, a jedna miała wrócić dopiero nazajutrz?
Pamiętasz jak mnie opier…ś za spanie w pontonie?
Ja pamiętam, jak wieczorem szedłeś do domu i pytałeś się, czy mam gdzie się przekimać, mówiłem, że mam, żebyś się nie martwił. Wymyśliłem, że położę się w pontonie w biurze, by zaoszczędzić parę zł, które mi wtedy były na wagę złota. Pamiętam twoją minę, jak mnie zobaczyłeś. Oj byłem wtedy jak z krzyża zdjęty, ale robotę zrobiliśmy. Jednak ty nie zostawiłeś mnie już w biurze, a znalazłeś mi miejsce, gdzie wygodnie przespałem się, aż wróciła nasza łódka z charteru.
Dziś już cię nie ma, ale to, co przeżyłem dzięki tobie, to jak mnie wspierałeś, pozostanie ze mną. Mam nadzieję, że jak się znów po drodze spotkamy, to mi wybaczysz, że nie byłem, w stanie dotrzeć do ciebie, kiedy ty potrzebowałeś wsparcia. Tego sobie nie mogę darować, cały czas się pocieszałem, że w końcu uda się wyrwać, że wypłyniemy znów na jezioro Niegocin.
Dziś ty żeglujesz i płyniesz do lepszego miejsca, tam, gdzie ja pewnie się nie dostanę. Jedno jest pocieszające, że już nie cierpisz. My będziemy smutni przez jakiś czas, ale takie jest życie, jednak będziemy cię pamiętać uśmiechniętego, pełnego życia.
Norbi przepraszam i dziękuję.
Twój concierge, przyjaciel
Staszek