Zapraszam na relację z przejazdu pociągiem PKP Intercity w wagonie sypialnym.
Nocne podróżowanie koleją z roku na rok staje się coraz problematyczne z powodu ograniczania oferty przewozowej. Nie powiem, na tym trendzie korzystają przewoźnicy autokarowi. Pociągi z wagonami sypialnymi są traktowane przez PKP Intercity jako zło konieczne. Nie wiem, czemu tak jest, pomimo tego, że oferta przejazdów w wagonach sypialnych cieszy się dużym zainteresowaniem. Patrząc jednak na trendy europejskie, PKP IC nie jest w tutaj odosobnione. Jednak porównując przyczyny, to tutaj jest niestety dla nas nie ciekawie, ponieważ pociągi nocne są wypierane przez koleje dużych prędkości. Chlubnym przykładem rozwoju oferty pociągów nocnych z wagonami sypialnymi są koleje Austriackie OBB, gdzie prezes tychże kolei rozwija ofertę i co się okazuje, podnosi stale rentowność, uruchamiając kolejne pociągi. Kolejnym przykładem jest prywatny Czeski przewoźnik RegioJet czy Słowacki państwowy przewoźnik ZSSR co ciekawe ten ostatni oferuje także autokuszetki, czyli możliwość zabrania ze sobą swojego samochodu. Sami zobaczcie w filmiku, jaki nagrałem, będąc w Koszycach.
Zwróćcie uwagę na długość składów. W Polsce niestety mamy regres połączeń, a jak już pisałem szkoda.
Zanim przejdziemy do relacji, przypomnijmy sobie, jak wygląda Wagon Sypialny. Co ciekawe to jest jeden z najpopularniejszych tekstów -> Wagon Sypialny.
https://okazjepodroznika.pl/wagon-sypialny/
Zakopane
Okazją do przejazdu w wagonie sypialnym był wyjazd na Pomorskie Święto Piwa Amber Fest, który odbywał się 8 września 2018 roku. Jednak przed wyruszenie w drogę, kilka dni wcześniej sprawdziłem sobie w aplikacji PKP IC czy są jeszcze wolne miejsca leżące, Po uzyskaniu pewności udałem się do najbliższej kasy kolejowej, czyli do Zakopanego. Kupiłem jedno z ostatnich miejsc, jakie było dostępne, czyli na górnym łóżku. No cóż, pomyślałem sobie lepszy rydz niż nic, ale nie uprzedzajmy faktów.
Nadszedł dzień wyjazdu, czyli piątek 7 września. Spakowałem się i wyruszyłem z domu około godziny 19 na ostatniego busa do Nowego Targu, gdzie miałem przesiadkę na Podhalańską Kolei Regionalną. Szybki spacer z dworca PKS na PKP (odległość około 1 km – 15 minut drogi na piechotę) i jestem już w PKR do Zakopanego.
Około godziny 21 z minutami dotarłem do Zakopanego.
Z racji, że miałem jeszcze ponad godzinę do odjazdu postanowiłem się przejść do okolicznego sklepu, by zakupić sobie coś na drogę. Parę minut przed 22 na peronie 2 Zakopiańskiego dworca kolejowego został podstawiony skład TLK Karpaty, który miałem dotrzeć do Gdańska.
Skoro pociąg już stoi postanowiłem zając miejsce w przedziale i udać się, spać. Nie myślałem, że będzie mnie czekał dłuższy spacer.
Dochodzą do swojego wagonu numer 31, zobaczyłem, że jest to pierwszy wagon za lokomotywą (tutaj lekka obawa mnie złapała, gdyż mam niemiłe wspomnienia z podróży w takim zestawieniu i od tamtej pory unikam jak ognia). Jednak przypomniałem sobie, że od Chabówki będę już jechał jako ostatni. Czas jednak wsiąść do wagonu i „zameldować się”. W tym celu przygotowałem bilety.
I udałem się do wejścia, gdzie czekał na mnie Steward (zwany slipingowy). To u niego meldujemy się, on nam pokazuje nasz przedział i u niego zostają bilety.
Zapytacie dlaczego?
Spieszę wyjaśniać. Steward na półgodziny przed stacją docelową budzi nas, abyśmy mogli spokojnie się spakować i sprawdzić, czy wszystko mamy ze sobą, zanim wysiądziemy. Bilety z kasy zostają u stewarda, internetowe spisuje sobie stacje i oddaje po sprawdzeniu. Często bywa tak, że po chwili oddaje nam nasze bilety, więc tutaj różnie bywa. Po przejściu procedury „boardingu” udałem się do swojego przedziału.
Jak widać, przedział sypialny składa się z 3 łózek, kącika, gdzie mamy stolik i umywalkę w jednym, szafkę gdzie czeka na nas zestaw toaletowy (mydełko i ręcznik) oraz poczęstunek woda mineralna i muffinka.
Tutaj muszę powiedzieć, że mam szczęście do współtowarzyszy niedoli, a raczej oni nieszczęście do mnie.
Nadeszła godzina 22:21, kiedy to powoli zaczęliśmy się wytaczać z dworcowego peronu. Zająłem miejsce na swoim łóżku. Tutaj muszę powiedzieć, że o ile macie możliwość nie bierzcie łóżka na górze. Z wejściem nie ma problemu, jednak w starszych typach wagonów spanie na górze jest równoznaczne z sauną. I to jak ktoś ma więcej kilogramów jak ja, może być dla niego problematyczne. Ogólnie łóżka są dość wygodne, ale jednak poduszeczka mogłaby być większa. Z powodu upału moją poduszką była kołdra. Trzeba sobie jakoś radzić. Jeden plus jest taki, że nikt nam nie będzie nad głową schodził. Około godziny 1 w nocy dotarliśmy do Krakowa Płaszowa, gdzie następuje łączenie składów. Tutaj złapaliśmy spor opóźnienie, ale na szczęście ja to przespałem i obudziłem się dopiero pomiędzy Modlinem i Legionowem.
Tutaj już zaczęliśmy nadrabiać opóźnienie. Pociąg jechał płynnie, a ja wyspany mijałem kolejne stacje w tym moja ulubiona w Malborku.
Widząc Zamek w Malborku, wiem już, że niedługo będę na miejscu.
Chwila na rozprostowanie nóg i poranną kawę, która można zamówić u Stewarda.
Jednak nie tylko kawa i herbata jest dostępna, możemy tutaj także przekąski zakupić.
Do Gdańska przybyliśmy z około 30-minutowym opóźnieniem, jednak ja byłem wyspany i gotowy na całodzienną gonitwę.
Podsumowanie
Mój wypad do Gdańska był niezwykle owocny i muszę powiedzieć, że gdyby jechał autobusem, mógłbym nie przetrwać, ponieważ od dłuższego czasu czuję się zmęczony. Tutaj jednak udało się, byłem wypoczęty pomimo kilku nocy nieprzespanych związanych ze stanem zdrowia bliskiej osoby, która przeszła udar niedokrwienny. Ogólnie podróże nocne zwykle pokonuje autobusem, ponieważ przewoźnicy mają lepszą ofertę. Jednak nad morze, jak tylko mogę, wybieram pociąg, choć cenowo jest niestety znaczniej drożej, jednak taniej niż samolotem.
Muszę przyznać, że miałem sporo szczęścia i udało mi się kupić w obie strony bilety na wagon sypialny. Pamiętajmy o tym, że w sezonie wakacyjnym bilety na sypialny rozchodzą się jak świeże bułeczki i czasem możemy nie mieć szczęścia kupić biletu. Jednak zdarza się, że na ostatnią chwilę możemy pojechać w wagonie sypialnym, jednak to zależy już od slipingowego czy znajdzie dla nas miejsce. On wie, czy wszyscy pasażerowie z biletami się pojawili. Jeżeli nie zjawił się ktoś, to wtedy sprzeda nam miejsce.
Koszt biletu to 79 zł plus 79 zł dopłaty za miejsce sypialne (cena biletu jest orientacyjna, natomiast dopłata jest stała).
Czy polecam?
Tak pod warunkiem, że na niższym łóżku, górnego nie polecam.
Pozdrawiam i zapraszam na kolejne wpisy
Stanisław | Okazje Podróżnika.