Image default
Czytniki E-bookRecenzjeTechnologiaTesty Redakcyjne

Mój nowy przyjaciel w dalekiej podróży czyli czytnik e-booków

W podróży często człowiek patrzy za okno i podziwia widoki, ale co zrobić, gdy mamy daleki wyjazd, a jesteśmy znudzeni wyglądaniem przez szybę? Bagaż ciężki idzie do luku, a podręczny nie ma zbyt wiele miejsca. Zwykle wejdzie tam książka, coś do picia i kilka innych niezbędnych rzeczy, które warto mieć przy sobie. Miałem okazję niedawno testować sprytnego towarzysza podróży INKbook Classic, bo o nim mowa. Zapraszam do recenzji…

Zacznijmy od tego, że w życiu przeczytałem kilka książek. Większość z nich to były instrukcje obsługi, kucharskie oraz przewodniki po róznych miejscach. Jako osoba, która lubi różnego typu wynalazki i technologię, pomyślałem że może wygodniej mi będzie czytać książki na tablecie. Na czytnik Kindle mnie nie było stać i nadal sytuacja się nie zmienia w tym temacie, ale mam dostęp do tabletów, więc postanowiłem poczytać wersje elektroniczne książek. Błąd – zniechęciło mnie to na tyle, że w podróży zwykle oglądałem filmy.  I tak było do czasu kiedy zapukał do mnie kurier z przesyłką od firmy Midia, a w niej znalazłem czytnik INKBook Classic (długo szukałem okazji do przetestowania także czytnika e-booków dla potrzeb mojej strony potrzebujeto.pl).

No to zaczynamy. Sam czytnik posiada wymiary 16.3 x 11,5 cm i około 0.7 cm grubości. Zgrabnie opakowany ekran z e-papieru o wielkości 6 cali.

20160126_094915

Zastosowano tutaj bardzo dobrej jakości e-papier EInk Carta, który cechuje się tym, że podczas czytania zachowuje się tak jak zwykły papier. Dzięki temu podczas czytania w słońcu widzimy ekran tak, jakbyśmy czytali klasyczną książkę, nic nam się na ekranie nie odbija. Ważne jest to na przykład wtedy, gdy jedziemy autobusem i korzystamy z oświetlenia do czytania. Niestety tu jest poważny minus urządzenia i może zaleta zarazem, ale czytnik nie posiada zewnętrznego podświetlenia ekranu. Dlaczego zaleta? Ponieważ nic nas nie oślepia, jak w przypadku podświetlenia w tablecie, nawet ustawionego na minimum. W nocy, po dłuższej chwili, powodowało ono dyskomfort czytania. Tutaj tego nie ma, sami zobaczcie na zdjęciu poniżej.

DSC_0391

Nawet przy lampie naftowej można sobie wygodnie czytać (tak, mam takie epizody w życiu i brak prądu nie jest mi obcy). Dzięki temu, że nie ma podświetlenia czytnik nasz działa bardzo długo na baterii; u mnie średnio około 2 tygodni na jednym ładowaniu. Sam czytnik jest naprawdę przyzwoicie wykonany. Jak widzieliście z przodu mamy sporo przycisków, a jest to podyktowane tym, że nie mamy ekranu dotykowego, ale przyciski są zredukowane do absolutnego minimum i nie ma tu nic zbędnego. Po bokach mamy przyciski do przewijania tekstu, a na dole urządzenia mam po bokach klawisze funkcyjne oraz coś w rodzaju trackpada. Ten trackpad bardzo nam ułatwia życie i poruszanie się po menu czy bibliotece.

20160126_094949

Tworzywo użyte w produkcji INKBooka jest bardzo przyjemne w dotyku, cała obudowa sprawia wrażenie solidnego wykonania i tak naprawdę jest. Nic tutaj nie trzeszczy,a długie trzymanie w ręku podczas czytania nie powoduje zmęczenia. W moim testowym egzemplarzu nie znalazłem ostrych krawędzi (no może poza tymi przy bocznych przyciskach, ale nie powodowały one dyskomfortu obsługi).

20160126_095004

Urządzenie ma wbudowane 4GB pamięci, które można rozszerzyć kartą microSD o kolejne 16GB. Wbudowany moduł WiFi pozwala nam na dostęp do chmury, gdzie możemy przechowywać nasze książki. Co ciekawe, producent wraz z urządzeniem poprzez chmurę daje nam dostęp do ponad 3000 publikacji, w tym wielu bestsellerów, a także lektur szkolnych. Ja osobiście korzystając z okazji przeczytałem kilka fajnych pozycji – między innymi Blackout czy Marsjanina (filmu nie widziałem, a książkę mocno polecam). Ogólnie mając ponad 3 miesiące to urządzenie w swoich rękach nie wyobrażam sobie teraz podróży bez niego w pochmurne dni czy nocnym kursem, kiedy nie mogę zasnąć. Jako osobnik, który zasypiał po otworzeniu książki i nie był molem książkowym to INKBook pozwolił mi na nowo odkryć cudowny świat książek. Jak słuchałem nałogowo audiobooków, tak teraz wolę sobie wyjąć czytnik z plecaka i poczytać. No chyba, że za oknem mam lepszy widok, wtedy sorry, ale wolę podziwiać krajobrazy. Na koniec podzielę się z Wami anegdotą o moim pierwszym kontakcie z czytnikiem.

Ładnych parę lat temu miałem pierwsze podejście, które niezbyt mnie zachęciło do korzystania z czytników. Pierwsze,  to nie mogłem się przemóc do przekładania kartek za pomocą klawisza, tak więc za każdym razem jak miałem zmienić kartkę wykonywałem ruch czytnikiem tak jak podczas przekładania kartek w klasycznej książce. Wiele osób się na mnie dziwnie patrzyło, ale jakoś podczas pierwszego kontaktu nie mogłem się przyzwyczaić. W pierwszym czytniku jaki miałem do dyspozycji kilka lat temu e-papier mnie denerwował, ponieważ nie dawał takiego obrazu jak obecne wersje, przez co podczas czytania szybko się męczył mi się wzrok. To wszystko spowodowało moje uprzedzenie do tego typu urządzeń. INKBook zmienił moje postrzeganie na czytniki. Nie dość, że jest fajnie wykonany, to jak już wspominałem, bardzo długo można czytać bez zmęczenia. Zapomniałem wcześniej napisać, że czcionkę można dowolnie powiększać lub pomniejszać tak, aby najlepiej dostosować do swoich preferencji. To bardzo dużo daje. Sam mam problemy ze wzrokiem, a tutaj mogłem sobie wszystko dostosować. Obsługa jest na tyle intuicyjna, że zarówno starsze osoby jak i młodzież nie będą miały problemu z obsługą i czytaniem. Dodatkowo cena 300 zł plus dostęp do darmowych książek powoduje, że jest to naprawdę atrakcyjna oferta. Jak w tytule napisałem IBKBook to mój nowy przyjaciel w podróży.

Polecam Wam ten czytnik.

Stanisław | Okazje Podróznika

Podobne Wpisy

Mapy Zdrapki

DJ Czas

Król jest jeden i to on zapoczątkował wszelkie rewolucje, czyli PolskiBus – pogromca bylejakości!

DJ Czas

Hotel B&B Toruń

DJ Czas