Część 1. BUS Kraków -> Kosice.
Jak zwykle mimo wolnego wstałem około godziny 6 rano i wyruszyłem w kierunku Krakowa, skąd miałem o 11:45 rozpocząć pierwszy etap mojej podróży. Około godziny 11: 35 na stanowisko międzynarodowe podjechał BUS Opel Vivaro.
Kierowca szybko i sprawnie zapakował bagaże, wydał pasażerom wodę oraz poczęstował nas cukierkami. O 11: 45 wyruszyliśmy w kierunku lotniska Kraków Airport. Po około 15 minutach jazdy przed naszymi oczami pojawiły się bramki lotniskowe.
Po krótkiej chwili zajęliśmy miejsce na przystanku, a Pan Marcin nasz kierowca sprawnie odprawił pasażerów oraz zapakował ich bagaż. Po chwili byliśmy już na wyjeździe w kierunku Zakopanego.
Po około półtorej godziny jazdy dojechaliśmy do Nowego Targu, gdzie w można się stąd zabrać na lotnisko w Krakowie czy do Popradu, Presova lub Kosic. Tutaj muszę Wam się przyznać mamy najbardziej malowniczy odcinek trasy. Po zjechaniu w stronę przejścia granicznego w Jurgowie pojawiają się nam takie widoki.
Tutaj przez praktycznie cały czas do Popradu Tatry nas kokietują i uwodzą swoimi wdziękami.
Po krótkiej chwili docieramy do głównej drogi prowadzącej z Łysej Polany w kierunku Popradu. Tutaj widoki są mniej urodziwe, ale cały czas cieszą nasze oczy.
I znów po krótkiej jazdy skręcamy w kierunku Tatrzańskiej Łomnicy i nasze oczy znów zaczną czarować Tatry, a dokładniej szczyt Łomnica.
Tutaj przy stacji kolejowej jest także przystanek LEO Express, jednak my jedziemy dalej w kierunku Starego Smokowca.
Nasza droga wiedzie wzdłuż kolejki wąskotorowej „Elektryczki” czyli Tatranské elektrické železnice.
By po chwili dotrzeć do miejsca, gdzie jest kolejny przystanek. Tym razem w Starym Smokowcu.
My skręcamy w lewo i jedziemy w kierunku Popradu.
Po około 30 minutach jesteśmy już prawie na dworcu autobusowym w Popradzie.
Zajęliśmy stanowisko numer 2, gdyż nasze rozkładowe stanowisko było zajęte przez lokalny autobus.
Chwila postoju i ruszamy dalej w kierunku Aqua City Poprad.
Gdzie mamy przystanek i pierwsi pasażerowie nas opuszczają.
Tutaj mieliśmy około 10 minut przerwy, po której wyruszyliśmy w kierunku Presova. Ten odcinek jest dość monotonny, ponieważ poruszamy się autostradą. Jednak są przerywniki w postaci tuneli, które przełamują tę monotonię.
Jadąc autostradą po prawej stronie, jeśli jedziemy do Koszyc, wyłonią się nam ruiny jednego z największych zamków w Europie, czyli Spiskiego Hradu.
Parę kilometrów dalej droga zwęża się i mamy kolejny tunel przed sobą.
Parę kilometrów za wylotem z tunelu wjeżdżamy na przedmieścia Presova.
Gdzie kierujemy się w kierunku dworca kolejowego (tam mamy przystanek) oraz Koszyc droga przebiega właśnie obok dworca.
Następny przystanek Koszyce. Tutaj kończy się pierwszy etap podróży na parkingu pomiędzy dworcami autobusowym i kolejowym.
Podróż odbyła się naprawdę przyjemnie, jednak muszę być z Wami szczery. Ja jestem wrogiem tego typu pojazdów. Na ogół firmy jeżdżące minivanami eksploatują kierowców do granic możliwości i jak słyszymy w mediach lub czytamy o wypadku „polskiego busa” to możemy mieć pewność, że na 80% to był tego typu środek transportu tzw. door-to-door. Tutaj w LEO przyjemnie się zaskoczyłem, ponieważ kierowca trzymał się rozkładu jazdy, a ten jest wytyczony dla pojazdu, który ma ogranicznik i tachograf. Ponadto pan Marcin był wypoczęty. Zdradził mi, że tutaj kierowcy mają auto na stanie i nikt poza nim nie jeździ, a i pracodawca dba, by nie jeździli codziennie oraz mieli odpowiedni wypoczynek. Jak dalece jest to zgodne z prawdą, będę musiał przekonać się, sprawdzając to jeszcze kilka razy, aby się upewnić. Pan Marcin pojechał na odpoczynek przed powrotem, a ja się udałem w kierunku dworców.