Jednym z często spotykanych problemów są rodzicie podróżujący z dziećmi. Tak naprawdę nie chodzi o obecność samych dzieci, a raczej beztroskie podejście rodziców. Nie jestem za karaniem cielesnym, ale czasem mnie do szału doprowadza płaczące dziecko i rodzice kłócący się o to, kto ma je uspokoić. Nóż mi się wtedy w kieszeni otwiera – jako ojciec, który podróżuje z dzieckiem nie dopuściłbym do takiej sytuacji. Bezstresowe wychowanie niezawsze idzie w parze z kulturą. Pamiętaj rodzicu, że bierzesz odpowiedzialność za swoje dziecko i jest to również wskazane w regulaminach przewoźników. Jeśli dziecko sprawia, że inni pasażerowie odczuwają dyskomfort w podróży przez złe zachowanie dziecka na najbliższym przystanku możecie łapać okazję w danym kierunku.
Zachęcam do podróży z dzieckiem, ale proszę, miejcie na uwadze, że jadą z wami inni pasażerowie. Wytłumaczcie dziecku, jak należy się zachowywać. Jeśli jest małe zadbajcie o to, by podróż była dla niego przyjemna – wygodna, ciekawa i komfortowa. Coraz więcej przewoźników ma foteliki dziecięce na wyposażeniu pojazdu. Dzięki temu dziecko będzie miało większy komfort i tym samym będzie mniej marudne. Pamiętajmy, by dziecko było możliwie wyspane i najedzone. Nie puszczajmy samopas dziecka po pojeździe, by nie zaczepiało innych, a przede wszystkim, by nie ucierpiało, gdy pojazd nagle zahamuje. Różne są sytuacje na drodze.
Kolejnym wymienianym drażniącym problemem są palacze. Ludzie ci najczęściej wyskakują z autobusu, by na każdym przystanku zapalić sobie papieroska. Często nie wiedzą, że palenie w miejscu publicznym, a takim jest przystanek lub dworzec, jest zakazane. Najważniejsze to dokarmić raka. Często taki papierosek się przedłuża, przez co opóźnia się odjazd. Uwaga, palacze – następnym razem, jak autobus Wam nie odjedzie, postawcie dobra kawę kierowcy za jego cierpliwość. Według regulaminu ma prawo odjechać pozostawiając was na przystanku z papierosem w ręku.
To samo dotyczy się tych, co muszą już teraz-zaraz do toalety. O ile nie są chorzy, to znaczy, że piwko chce na wolność i ciśnie na pęcherz. I w tym przypadku kierowca ma prawo odjechać. Często się zdarza tak, że akurat teraz musisz iść do toalety, bo nie wytrzymasz kilku minut dłużej, a było zapowiadane, że za chwilę będzie przystanek toaleta. Tak się odbywa przy kursach dalekobieżnych, że przewoźnicy, którzy nie mają toalet robią przerwy. W wyjątkowych wypadkach (choroba lub dziecko) zatrzymają się wcześniej na stacji, ale tego nie zrozumie jegomość pod wpływem chmielu.
Na koniec kilka wpisów, które były inspiracją do tego wpisu:
Użytkownik Facebooka Jagoda napisał:
Głośne rozmowy przez telefon, rozkładanie się na dwóch fotelach, spożywanie śmierdzącego jedzenia, wypici pasażerowie, ściąganie butów i każdy musi wąchać „zapachy”, opóźnianie kursów „..bo koleżanka już biegnie z taksówki..”, zabieranie do środka autobusu/pociągu wielką walizkę, a później przeciskać się trzeba
A także napisała w dalszym komentarzu:
Dodałabym jeszcze, że wkurzający są ludzie, którzy łamią regulamin przewoźnika, z którym zawierają umowę na przejazd z punktu A do punktu B do tego jęczenie żeby kierowca wysadził po drodze (nikt nie wie, że taka 'dobroć’ jak zatrzymanie się w miejscu nie dozwolonym kosztuje )
Inna użytkowniczka napisała:
Użytkownik Facebooka Klaudia napisał:
Odchylają fotel na max kiedy ktoś za nimi siedzi.
Katarzyna z Tabletowo.pl na Twitterze napisała
@Djczas opóźnienie! zawsze najbardziej irytuje. I współpasażerowie jedzący coś, czego zapach unosi się później w powietrzu cały czas
— Katarzyna Pura (@KatarzynaPura) 22 marca 2016
Katarzyna wiele podróżuje i mam nadzieję, że podzieli się swoimi ciekawostkami z podróży z Wami za naszym pośrednictwem.
Kolejny użytkownik Facebooka podzielił się z nami swoimi przemyśleniami:
Użytkownik Facebooka Łukasz napisał:
Na trasach autobusów dalekobieżnych – częste prośby pasażerów palących, gdy proszą o dodatkowe postoje lub wydłużają czas planowanych przerw opóźniając odjazd. W mniejszym zakresie denerwujące bywa podobne opóźnianie kursu przez oddalanie się od miejsca postoju celem skorzystania z toalety (mimo uprzedzenia, że na danym przystanku długiego postoju nie ma, a będzie taki w krótkim odstępie czasu).
Zapytałem blogerów, co myślą, na jednej z grup blogerskich. Oto kilka ich wypowiedzi:
Użytkownik Facebooka Martyna napisał:
Najgorzej: rozkładanie siedzeń – bo ona zapłaciła za bilet to może sobie robić ze swoim siedzeniem co chce, co z tego że pasażer z tyłu jest zgnieciony i nie ma nawet jak oddychać. Druga rzecz – niekończące się rozmowy o nikogo nie interesujących sprawach oraz chamskie odzywki starszych ludzi, którzy nie potrafią poprosić o miejsce, tylko żądają. Kolejna sprawa – tłok, bo pomimo ograniczonej ilości miejsc, przewoźnik do busów upycha tłum jak sardynki. Do tego nieprzyjemny zapach. Przykłady można mnożyć, cieszę się jedynie, że rzadko korzystam z komunikacji zbiorowej.
Inna blogerka natomiast zwróciła uwagę na…
Użytkownik Facebooka Marta napisał:
O mamo, tyle jeżdżę, że już wszystko przeżyłam na moim pierwszym miejscu są również śmiercionośne przeciągi. Choćby w przedziale miało pachnieć niczym w toalecie miejskiej, a procent świeżego powietrza wynosiłby 2, nie można otworzyć okna na dłużej niż pół minuty. Zaraz znajdzie się jakaś osoba, której wieje i na pewno się rozchoruje (nawet jeśli pociąg jeszcze nie ruszył). Z jakiegoś powodu część Polaków ma niezrozumiały lęk przed świeżym powietrzem Do tego oczywiście pchanie się do wejścia między wychodzącymi nim ludźmi i patrzenie się całą drogę bezceremonialnie na współpasażera. Chociaż za to ostatnie winię po części idiotyczne siedzenia naprzeciwko siebie, czyli pozostałość po PRL. Nowsze pociągi są bardziej komfortowe
Moi znajomi z FB także się wypowiedzieli:
Użytkownik Facebooka Natalia napisał:
Wyciąganie jedzenia, które śmierdzi. Czipsy, kanapki skisłe z rana itp.
Nieupilnowane, marudzące wszędobylskie dzieciaki.
Zagadujący boczny „towarzysz” na tematy nieinteresujące, a wręcz irytujące.
Grupki drące się a’la ale wczoraj się najeeeebaem.A potem dodała
Dłubanie w nosie… kulanie i moment decyzji… zjeść czy pstryknąć 😉
Inna znajoma:
Użytkownik Facebooka Karolina napisał:
Smierdzący ludzie lub w drugą stronę – pachnący zbyt mocno, nawet jeśli używają perfum za 1000000 zł, słuchający głośno muzykę, przekleństwa rzucane bezmyślnie, szczególnie gdy obok podróżuje dziecko. Denerwuje mnie olewactwo rodziców względem dzieci „bo to tylko dziecko”.
Jeszcze inna:
Użytkownik Facebooka Kamila napisał:
Nie ma nic bardziej denerwującego w transporcie publicznym niż „zmęczona torba”, hałaśliwy bachor i „wczorajszy Pan”
Oraz znajomy:
Użytkownik Facebooka Mati napisał:
jak ktos rozmawia na cały głos w busie przez telefon
Takich głosów pojawia się wiele i będzie się pojawiało jeszcze więcej – po tym wpisie zapewne wybuchnie dyskusja. Chciałbym byśmy bardziej się szanowali. Wiem, że to utopijne myślenie, ale może choć parę osób się zastanowi i poda dalej. Może dzięki temu inaczej będziemy się zachowywać podczas jazdy komunikacją zbiorową, a przez to zmieni się stereotyp podróży. Może, dzięki temu wpisowi, będziecie mieć więcej odwagi walczyć o swój komfort podróży. Będziecie mieć więcej odwagi reagować w przypadku ludzi pod wpływem alkoholu, zachowujących się w sposób niekulturalny lub tych, którzy są na bakier z higieną osobistą.
Na zakończenie zapraszam do głosowania w ankiecie:

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do komentowania na naszym fanpage’u.
Stanisław | Okazje Podróżnika